Aktualności

19 czerwca 2014

Jak można dobrem publicznym zasłaniać swoją prywatę

Bieżące wydarzenia

 co naprawdę walczy stowarzyszenie SIDOD z Olsztyna? - 08.06.2012

Już 28 czerwca br. odbędzie się rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie zaskarżenia całej ustawy o ROD. Związek został wezwany do udziału w tej rozprawie, aby zaprezentować stanowisko polskich działkowców. W tym celu Trybunał wezwał również Stowarzyszenie Inicjatyw Demokratycznych w Ogrodach Działkowych „SIDOD" z Olsztyna. Ta nazwa niewiele mówi dla zwykłego działkowca, który mógłby się zapytać, kto będzie występował przed Trybunałem w obronie jego zasadniczych praw. Warto więc przybliżyć co to za stowarzyszenie, kogo reprezentuje i o co walczy.

SIDOD jest nierozerwalnie związane z jedną osobą - Romanem Michalakiem. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że SIDOD to tak naprawdę nikt inny jak Roman Michalak. Mimo niezwykle wzniosłej i szczytnej nazwy, stowarzyszenie nie zostało powołane, żeby cokolwiek demokratyzować, ale powstało jako przykrywka dla prawdziwego celu Pana Michalaka. Od samego początku bowiem dążył on usilnie do uwłaszczenia się na przydzielonej mu działce, na której posadowiono zwykły dom mieszkalny. Nigdy nie miał zamiaru korzystać z działki jako miejsca rekreacji, wypoczynku, czy realizacji zamiłowań ogrodniczych. Świadczy o tym fakt, że przed przydziałem działki sprzedał swoje mieszkanie (!?!). Następnie zaś zobowiązał się solennie, że będzie użytkował działkę zgodnie z przepisami związkowymi, po czym... natychmiast rozbudował „altanę" i w niej zamieszkał!      

Nie minął nawet rok, kiedy Pan Michalak podjął zdecydowane działania, aby przejąć działkę. Wystąpił do Związku o wydzielenie z ogrodu terenu stanowiącego jego działkę i przeniesienie na jego rzecz prawa użytkowania wieczystego. Mówiąc krótko, chciał aby Związek go uwłaszczył - pod groźbą wystąpienia na drogę sądową. Ta groźba nie odniosła skutku. Związek odmówił, gdyż prowadzi ogrody, a nie rozprzedaje działki osobom, które za nic mają obowiązujące prawo. Nie można „nagradzać" za to, że narusza się swoje obowiązki. W ten sposób ogrody zostałyby bardzo szybko rozszabrowane przez zwykłych cwaniaków.

Odpowiedź Związku nie zakończyła jednak sprawy. Pan Michalak przystąpił do ataku. Zaciągnął PZD do sądu. Jednocześnie założył Stowarzyszenie Inicjatyw Demokratycznych SIDOD w Ogrodach Działkowych. Jako prezes tego stowarzyszenia Pan Michalak sygnował pozew przeciwko PZD. Podjął więc kolejną próbę odłączenia terenu ogrodu, ale tym razem działając pod fasadą stowarzyszenia, aby w ten osobliwy sposób zaprowadzić „demokrację" w ogrodach działkowych. Oczywiście demokracja w ogrodach zapanuje dopiero wtedy, kiedy prezes stowarzyszenia otrzyma na własność działkę wraz z nielegalnie użytkowanym domem mieszkalnym. Sąd nie uznał jednak racji Pana Michalaka vel SIDOD, który postanowił podjąć bardziej radykalne działania.

Niestety, te działania nie zmierzały do przejęcie innego gruntu i utworzenie na nim konkurencyjnego ogrodu działkowego, gdzie SIDOD (czytaj: R. Michalak) mógłby wykazać jak funkcjonuje „prawdziwie demokratyczny" ogród. Działania „stowarzyszenia" zostały nakierowane na oczernianie i dyskredytowanie Związku oraz ustawy o ROD. W tym celu nawiązał współpracę z tymi środowiskami politycznymi, które od lat zwalczają ogrody, ustawę i Związek. Nagle stał się osobą publiczną. Zaczął coraz częściej pojawiać się w mediach jako „pokrzywdzony" przez ustawę i PZD działkowiec, który założył stowarzyszenie, zmierzające do zreformowania ustroju ogrodnictwa działkowego poprzez zmianę ustawy. Szyld stowarzyszenia sugerował, że SIDOD reprezentuje masowy ruch działkowców, którzy żądają rewolucji w ogrodach i ustawie. Nikt z dziennikarzy nie zadał sobie trudu, aby sprawdzić, ile osób faktycznie kryje się za tym stowarzyszeniem. Nie interesowała ich absurdalność tych żądań, które oznaczały ni mniej ni więcej, że sami działkowcy chcą, aby uchylono ich zasadnicze prawa. Przecież Pan Michalak wielokrotnie deklarował, że działkowcy powinni płacić podatki, choć dzisiaj ustawa ich z tego zwalnia. Wkrótce się okazało, że w imieniu działkowców publicznie wypowiada się osoba, która nie ma żadnego umocowania i która zgłasza żądania sprzeczne z wolą całego środowiska działkowego. Działkowców zaczął więc reprezentować człowiek, który za rażące naruszenie prawa budowlanego został wykluczony z własnego ogrodu i otrzymał z inspekcji budowlanej nakaz rozbiórki. Sądy administracyjne wydają kolejne negatywne orzeczenia w jego sprawie, ale on się nadal odwołuje.

Widząc więc beznadziejność swojej sytuacji, do której sam się przyczynił, Pan Michalak jako SIDOD wystąpił do ówczesnego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego o wystąpienie z żądaniem zaskarżenia ustawy o ROD do Trybunału Konstytucyjnego. W odpowiedzi Pierwszy Prezes złożył wniosek o uchylenie całej ustawy. Trudno przypuszczać, aby sam Pan Michalak miał taką siłę perswazji, wszak dziwnym jest, że osoba dopuszczająca się samowoli budowlanej zostaje nagle przyjęta przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, który podejmuje bezprecedensową inicjatywę zaskarżenia całej ustawy. Równie dobrze przestępca mógłby poprosić o zaskarżenie niewygodnych mu przepisów kodeksu karnego.

Jakby jeszcze tego było mało, Trybunał Konstytucyjny wezwał SIDOD (oczywiście w osobie R. Michalaka) do udziału w rozprawie przed Trybunałem. Stawia się zatem znak równości pomiędzy PZD (reprezentującym ponad milion działkowców) a SIDOD (reprezentującym Pana Michalaka i może kilkunastu innych osób będących w podobnej sytuacji). Jest to tym bardziej oburzające, że o ile Związek musiał występować o to, aby zostać dopuszczonym do udziału w rozprawie, o tyle SIDOD dostał wezwanie z urzędu. Trudno przypuszczać, aby dom Pana Michalaka był tak cenny, żeby naczelne instytucje podejmowały tak spektakularne akcje. Smutnym faktem pozostaje, że narzuca się działkowcom, aby w ich imieniu wypowiadała się osoba, która dąży do uchylenia praw miliona polskich rodzin, naiwnie wierząc, że wówczas przejmie własność działki, na której nielegalnie rozbudowała dom.

 

materiałyze strony PZD.pl